Ten błąd może zwolnić linię lotniczą z wypłacenia odszkodowania. TSUE wydało orzeczenie
Sprawa, której dotyczy wspomniane orzeczenie TSUE, to opóźnienie lotu z Krakowa do Chicago w lipcu 2018 r. Wtedy cztery dni przed wylotem, czyli 28 czerwca 2018 r., w samolocie ujawniono wadę konstrukcyjną silnika. Producent sprzętu informował o tym przewoźników i wspominał, że istnieje ryzyko wystąpienia awarii. Później nałożył na linie szereg ograniczeń związanych z korzystaniem z samolotów. Po tym, jak wykryto wadę, trzeba było naprawić silnik. Pasażerowie wylecieli więc w podróż samolotem zastępczym. Niestety przez to mieli ponad trzy godziny opóźnienia. Następnie żądali za wszystko rekompensaty. Dziś linia walczy, by nie wypłacać pieniędzy. Sprawę rozpatruje sąd.
Jest orzeczenie TSUE. Odszkodowanie się nie należy
„Ukryta wada silnika stanowi nadzwyczajną okoliczność, która może zwolnić przewoźnika z obowiązku wypłaty odszkodowania za opóźniony lot” – właśnie tak orzekł w czwartek 13 czerwca Trybunał Sprawiedliwości UE. Odpowiedział on tym samym na pytanie Sądu Okręgowego w Warszawie dotyczące wspomnianego lotu z Krakowa.
Wyrok jeszcze nie zapadł, jednak wygląda na to, że poszkodowani pasażerowie mogą nie otrzymać rekompensaty. Trybunał w Luksemburgu uznał, że ukryta wada silnika stanowi nadzwyczajną okoliczność, a ta może zwolnić przewoźnika z obowiązku wypłaty odszkodowania za opóźniony lot. Uznano, że ujawnienie takiej usterki nie wpisuje się w ramy normalnego wykonywania działalności przewoźnika lotniczego.
Przewoźnik nie zapłaci pasażerom? Czekamy na wyrok
Jak przekazał TSUE, unijne prawo nie zobowiązuje linii lotniczych do posiadania floty zastępczej utrzymywanej w gotowości wraz z załogami. „W sytuacji takiej jak ta, w postępowaniu przed sądem krajowym, należy wziąć pod uwagę wszystkie środki wdrożone przez przewoźnika w związku z wadą silnika – zarówno te podjęte na wypadek wystąpienia takiej nadzwyczajnej okoliczności, jak i te późniejsze, wdrożone po jej wystąpieniu” – uznał TSUE. Podkreślano także, że linia, wszczynając działania w przypadku niecodziennych okoliczności, musiała wziąć pod uwagę m.in. zasoby finansowe, materialne i ludzkie przewoźnika.
Oficjalny wyrok w tej sprawie ma dopiero paść. Zostanie on wydany przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Ten będzie miał za zadanie ocenić, czy utrzymywanie w gotowości zastępczej floty samolotów było w danym momencie technicznie i ekonomicznie wykonalne. Kluczowe jest, czy linia była w stanie zapobiec wspominanej sytuacji i czy zrobiła wszystko, co było możliwe, by uniknąć problemu z opóźnieniem.